Wymarzona garderoba w duchu slow fashion od Mileny (@parafrazy). Cz. II
Zaciekawił Cię temat minimalizmu w garderobie? Jeśli tak, przeczytaj koniecznie jakie wskazówki przygotowała dla Ciebie Milena, która zgodziła się zagościć na naszym blogu!
Milena (@parafrazy) - jestem absolwentką filologii polskiej, która finalnie odnalazła swoją ścieżkę kariery w e-commerce i fotografii. Na co dzień kieruję działem marketingu w sklepie internetowym oraz prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą w zakresie lifestylowej fotografii produktowej. Mieszkam w Poznaniu, kocham kinematografię, dobre książki, jestem miłośniczką kotów, gór, długich spacerów i zielonej herbaty. W wolnych chwilach prowadzę także modowe konto na Instragramie, w którym pokazuję moje codzienne stylizacje w duchu szafy kapsułowej. Wspieram całym sercem polskie marki i odkrywam uroki życiowego i lifestylowego minimalizmu.
Dziś ode mnie 5 trików, które pomogły mi zbudować wymarzoną garderobę w duchu slow fashion.
1. Określ swój styl życia.
Uważam, że nie ma jednej “szafy kapsułowej”, gdyż co innego zakładamy do biura, a co innego na popołudniowy spacer. Na swoim przykładzie: pracuję w firmie, w której nie mamy sztywnego dress codu, niemniej do pracy ubieram rzeczy bardziej eleganckie, przełamane odrobiną stylu casual. Mam kilkanaście sprawdzonych ubrań, które z powodzeniem mogę łączyć w różne zestawy (spodnie z wysokim stanem, marynarki, białe koszule i bluzki, spódniczki). Co innego jednak zakładam, gdy pracuję z domu, gdy wychodzę na spacer (wygodne buty to podstawa!) lub wyjeżdżam na weekend do rodziców na wieś. Kocham także aktywny wypoczynek, trekking w górach, zatem muszę mieć także i ubrania sportowe. Dzięki temu, że pogodziłam się z faktem, że mój styl życia jest dość różnorodny, mam mini kapsuły na różne okazje.
2. Porządek w szafie to podstawa!
Przyznam: jestem maniaczką porządków w szafie:) Lubię system, w którym każde ubranie ma swój osobny wieszak lub ustalone z góry miejsce w szufladzie, dzięki czemu nie ma możliwości, bym o czymś zapomniała. Dzięki gruntownej selekcji, którą przeprowadziłam kilka lat temu, w mojej garderobie znajdują się tylko i wyłącznie rzeczy, które uwielbiam, noszę i w których czuję się sobą. Nie jestem skrajną minimalistką, mam ok. 70 ubrań (łącznie z tymi “domowymi”) ale dzięki temu że na bieżąco kontroluję stan mojej garderoby, to zapewne nawet w środku nocy jestem w stanie wymienić każdą rzecz z osobna :) Porządek idzie u mnie w parze z troską i dbaniem o swoje ubrania. Pilnuję tego, by wymieniać w butach fleczki i regularnie je czyścić i pastować. Jeśli w jakimś ubraniu pojawi się dziurka lub większe uszkodzenie, to korzystam z usług krawcowej, która jest w stanie naprawdę wiele mankamentów naprawić.
3. Określ swój uniform.
Uniform, czyli stylizacja, zestaw ubrań, w których czujesz absolutnie wygodnie, “bezpiecznie” i stylowo zarazem. U mnie to na przykład: dopasowane bluzka/body, spodnie z wysokim stanem/jeansy, marynarka i wygodne buty (wiosną mokasyny, jesienią i zimą botki na niewysokim obcasie). Taki outift ratuje mnie zawsze w sytuacja podbramkowytch, gdy muszę na szybko wyjść z domu. Pilnuję także tego, by zawsze mieć w szafie te poszczególne elementy: wyprane, wyprasowane i gotowe do użycia. Dzięki temu, że mam określony mój unifrom, to mogę od czasu do czasu pozwolić sobie na odrobinę ”szaleństwa”, bo wiem, że w razie czego mogę wrócić do sprawdzonych zestawów.
4. Zainwestuj w jakość i naturalne materiały.
Nie ma nic lepszego niż otulająca miękkość kaszmiru zimą, oddychający len latem. Naturalne materiały są przewiewne, higroskopijne, wyglądają szlachetnie i dają poczucie komfortu. Oczywiście każdy musi odkryć swoje ulubione, niemniej dla mnie to totalny must-have. Odkąd je odkryłam, to moje ręce i oczy od razu wyczuwają “plastikową” sztuczność poliestru, akrylu i innych elektryzujących tkanin. Poza tym mam wrażenie, że dobrej jakości materiały, takie jak len, certyfikowana bawełna, wełna, czy też tencel lub rayon (mimo iż są to włókna sztuczne, to są pozyskiwane z naturalnych surowców) po prostu dłużej mi służą i dzięki odpowiedniej pielęgnacji, nie wyglądają na “znoszone” po jednym praniu.
5. Im mniej, tym lepiej.
Serio! Odkąd mam mniej rzeczy w szafie, to lepiej się ubieram. Ubrania nie wiszą pościskane w garderobie, jestem w stanie wystylizować się na każdą okazję i czuję, że modowy minimalizm zaczyna obejmować także inne sfery mojego życia. Dzięki ograniczonej ilości i uważności mam czas na to, by dbać o moje rzeczy i cieszyć się nimi przez długi czas. Kupuję zdecydowanie mniej, ale za to rozważniej. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na lepszą jakość oraz wspieranie polskich marek. Każdy zakup jest wyczekany i celebruję go należycie :) Dzięki temu radość z posiadanej rzeczy jest jeszcze większa.
Podsumowując, tego Wam właśnie życzę: radości ze swoich wymarzonych szaf, w których macie tylko i wyłącznie ubrania, które kochacie i które dodają Wam pewności siebie i energii:)
Więcej modowych inspiracji w wydaniu Mileny zobaczysz na:
Blog: https://parafrazy.pl/
Instagram: https://www.instagram.com/parafrazy/
Zapraszam Cię także do I cz. artykułu:
JAK ŚWIADOMIE ZBUDOWAĆ SWOJĄ GARDEROBĘ? NIE MASZ W CO SIĘ UBRAĆ?